Zima ma w sobie coś takiego, że nawet w największych elegantach zabija (lub przynajmniej tłumi) dbałość o piękny wygląd i wydobywa z nich brutalny pragmatyzm. Nie musi być pięknie - ma być ciepło!
Nie da się ukryć, że jazda rowerem w czasie zimy wymaga hartu ducha. Dlatego miło jest widzieć coraz więcej osób dojeżdżających na rowerze do pracy czy szkoły przez cały rok. Z drugiej strony mam jednak wrażenie, że osób rezygnujących z jazdy zimą byłoby znacznie mniej, gdyby tylko stosowały kilka podstawowych zasad dbania o ciepłotę ciała.
Temat poprawnego ubioru podczas jazdy rowerem jest niezwykle rozległy, dlatego napiszę dziś tylko o sprawie najważniejszej: roli wiatru w wychładzaniu się organizmu. Ludzki organizm wytwarza bowiem w czasie jazdy ogromną ilość ciepła, którą wystarczy po prostu zatrzymać przy ciele. Od czego więc zacząć?
Problem
Zacznijmy od absolutnego banału. Warto pamiętać, że odzież nie wytwarza ciepła (i choćby z tego powodu "ogrzewanie" ukochanego, stałocieplnego żółwia poprzez przykrycie go kocykiem to raczej słaby pomysł :-) ), a nawet najcieplejsza kurtka pozwala co najwyżej zatrzymać w porach tkaniny powietrze nagrzane dzięki ciepłocie ciała.
Skoro już przypomnieliśmy sobie tę banalną zasadę, powstaje pytanie: jaki jest sens noszenia grubej bluzy, kiedy lodowaty wiatr po chwili wywieje z niej całe ogrzane powietrze i zastąpi je zimnym?
Idąc dalej: po co zarzucać na siebie trzy bluzy, kiedy na nogach mamy tylko zwykłe jeansy i pozostawiamy odsłoniętą głowę, przez którą ucieka ok. 30% całego ciepła wytwarzanego przez organizm?
Co z tym zrobić?
Accent Aqua - przyzwoita kurtka rowerowa za niecałe 100 zł
Rozwiązanie problemu jest banalne: należy zatrzymać ciepłe powietrze przy skórze. Aby to osiągnąć, wystarczy odpowiednia wierzchnia warstwa odzieży. Nie musi ona być gruba - najważniejsze, by "odbijała" zimne powietrze i nie pozwalała mu odbierać ciepła z warstw znajdujących się bliżej skóry. Idealnie byłoby, gdyby rolę wierzchniej warstwy spełniała specjalna kurtka rowerowa z membraną (osobiście szczególnie polecam fenomenalny eVent), choć w wersji "budżetowej" sprawdzi się też niedroga wiatrówka oraz spodnie z wiatroodpornego materiału.
Kask Giro Ionos w wersji zimowej. Koszt przeróbki: poniżej 1 zł!
Pamiętajmy też o miejscach najbardziej narażonych na uczucie chłodu: dłoniach oraz stopach. O ile dobór obuwia nie jest specjalnie trudny (jeżeli nie jeździmy na pedałach typu SPD, w większości sytuacji sprawdzą się każde buty bez siateczki i grubsze skarpety, np. narciarskie), o tyle w przypadku rękawiczek nie warto liczyć na cud: jeżeli chcemy jeździć przy temperaturach poniżej -10 stopni, rękawiczki narciarskie z membraną i sztucznym puchem to w zasadzie mus.
Nawet przy słabszych mrozach pamiętajmy też, aby do jazdy rowerem wybierać rękawiczki wiatroodporne, które pozwalają na użycie mniejszej ilości wypełnienia i tym samym nie utrudniają prowadzenia roweru.
Jeżeli natomiast chodzi o zabezpieczenie głowy, świetnie spisze się zwykła czapka, choć warto też wypróbować np. wielofunkcyjną chustkę Buff (patrz: film). Z doświadczenia polecam też rewelacyjną, a kosztującą (dosłownie!) grosze metodę zaklejania otworów wentylacyjnych w kasku. Nie jest to rozwiązanie szcególnie cieszące oko, jednak gwarantuję*, że jeśli raz przekonacie się do tego rozwiązania, będziecie je stosowali co roku :-)
Zapomniałem o czymś? Ach tak, zostały jeszcze nogi :-) Tu na szczęście mamy aż dwa wygodne rozwiązania. Pierwsze, bardziej radykalne, to noszenie wiatroodpornych spodni na spodniach "cywilnych" (w myśl zasad dotyczących noszenia odpowiedniej kurtki). Drugie, znacznie prostsze w zastosowaniu, to wsuwanie na czas jazdy nogawek spodni pod skarpetki - zdziwicie się, jak dużą poprawę komfortu daje tak drobna zmiana :-) Dodatkową korzyścią jest ochrona nogawek przed zachlapaniem czy wkręceniem w łańcuch roweru.
W porządku, na dziś to tyle. Jeżeli macie swoje pomysły na przetrwanie zimy na rowerze, zapraszam do dyskusji - w najbliższym czasie na pewno poruszę jeszcze ten temat, więc chętnie przekażę też dalej Wasze pomysły :-)
* niezadowolonym z wyników zaklejania otworów w kasku proponuję zwrot kosztu zużytej taśmy :-)))
Ja polecam cienkie skarpety i kalesony, do tego zakładamy grube wysokie skarpety i upychamy do nich końcówki kaleson. Na to zakładamy spodnie rowerowe (albo z panelami z softshellu ) albo nakolanniki softshellowe. Bardzo ważnym aspektem jest ochrona stawów przed przewianiem....
Przy wyborze odzieży z membraną warto wspomnieć o dużo gorszym oddychaniu niż bielizna termoaktywna, polar etc.
Rzeczywiście nakolanniki i kalesony dają bardzo wiele, choć nie używam ich zbyt często ze względu na trudniejsze zdejmowanie po dojechaniu na miejsce. Jest to jednak świetne rozwiązanie, tak więc dziękuję za uzupełnienie tematu :)
Co do membran - miałem nawet przygotowany akapit z ostrzeżeniem przed sprzedawcami obiecującymi, że przy używaniu dobrej membrany skóra będzie zawsze sucha (bo nie będzie, choć róznica między dobrą i słabą membraną jest kolosalna, jeżeli pozostałe warstwy odzieży także dobierzemy poprawnie). Fragment ten wypadł pdoczas edycji, więc tym fajniej, że ta kwestia powraca w komentarzu.
No, nie zawiodłem się - konkretnie i na temat :) Kurczę, chciałoby się skompletować coś fajnego na zimę, a ciągle brakuje czasu żeby zrobić "rozeznanie rynku". Swojego czasu - trochę po partyzancku - wkładałem jeszcze kilka warstw gazety do butów. Jeśli jeździ się w niekoniecznie zimowych butach, elegancko chroni przed wiatrem (a i zawodowcy niejednokrotnie wkładają przecież gazety pod koszulki/kurtki przed dłuższymi i szybszymi zjazdami :)), chociaż nie jest to idealne rozwiązanie na dłuższe trasy, bo gazeta może zbytnio nasiąknąć i potem trudno ją usunąć z butów ;) Czytałem jeszcze o wkładaniu do butów wkładek z warstwą folii aluminiowej, ale osobiście nie sprawdzałem. A co do ochrony głowy, to tradycyjnie już polecam moją ukochaną czapeczkę Biemme bodajże z WindTex'u. Dzięki niej, moja jazda (ile by jej ostatnio nie było...) zimą nabrała nowego sensu, jest genialna.
Pawle, dzięki za wyczerpujący komentarz - zawsze można na Ciebie liczyć :)
Gazeta daje radę, ale faktycznie raczej na krótko, bo potem rozmięka. Folia aluminiowa jest za to świetna - polecam nie tylko wkładki podklejane folią, ale też "noski" z kilku warstw folii osłaniające przednią część stopy, szczególnie od wierzchu. Co prawda samo aluminium szybko się wychładza, ale też całkowicie blokuje wiatr, więc ciepła skarpeta pod spodem w dużym stopniu rozwiązuje ten problem... Poza tym dobrze wykonane "noski" są wielorazowe, więc jako "budżetowe" rozwiązanie są świetne! :)
Po pierwsze - nie mam pojęcia dlaczego, ale nie dostałem żadnego powiadomienia o Twojej odpowiedzi, a zaznaczałem subskrypcję. :/
Miło mi, polecam się na przyszłość, a poza Tym na Ciebie też zawsze można liczyć :D Może spróbuję z folią aluminiową przy okazji. Na pewno, tak jak piszesz, będzie to trwalsze niż gazeta. Zastanawiam się tylko, czy by ją łączyć z ochraniaczami na buty. Może i jest to jakieś rozwiązanie.
A do Twojego posta wróciłem z nieco innego powodu (ale, jak widać, dobrze się stało, bo inaczej nie zauważyłbym odpowiedzi ;)). Chciałem Cię zapytać, czy sam korzystasz z Buffa? Czytałem kiedyś pozytywne opinie, ale że żona zleciła mi wybranie sobie prezentu na jedną okazję, to może byłby to jakiś pomysł? :) Celowałbym w używanie go na jesieni (szyja albo głowa) i w zimie na szyję, bo na głowę już zabezpieczenie przed zimnem posiadam :) Warto? :)
Do ochraniaczy mam akurat spory dystans - używałem ich przez kilka lat, ale żadne nie wytrzymały w jeździe miejskiej dłużej niż jedną zimę (czyli de facto 2-3 miesiące), więc na dłuższą metę jest to moim zdaniem słaba inwestycja. Ale jeżeli już się na nie zdecydujesz, to: a) polecam modele z podeszwą zaszytą na stałe, a nie z rzepem (rzep bardzo szybko traci swoje właściwości przy stałym zawilgoceniu i zasoleniu) b) jestem przekonany, że poczujesz różnicę, jeżeli do zestawu dodasz jeszcze wkładki z folii :)
Co do Buffa, mam dwa, a trzeciego nie mam tylko dlatego, że go zgubiłem - to chyba mówi samo za siebie w kwestii mojej opinii :D
Unikałbym przy tym raczej podróbek - są przeważnie wyraźnie gorszej jakości, mniej elastyczne i szybciej się mechacą, a wiele modeli dodatkowo ma szew na całej długości (a oryginał jest bezszwowy i przez to wygodniej nosi się go pod kaskiem).
Co do oryginalnych Buffów, zwracam uwagę na "bogatsze" wersje, m.in. z polarem czy Windstopperem - warto rzucić na nie okiem. Dla podstawowej wersji Buffa dość udaną alternatywą są z kolei chustki firmy HAD - moim zdaniem godne polecenia :)
Za życzenia dziękuję i zgodnie z nimi dziś powoli wracam do żywych ;) Dobrze jeszcze nie jest, ale jest progres ;)
Ja też wielkim zwolennikiem ochraniaczy nie jestem, ale korzystam z nich już chyba z przyzwyczajenia przy niższych temperaturach. W moim przypadku trwałość również pozostawiła trochę do życzenia (http://pawelkepien.blogspot.com/2011/02/reanimacja-ochraniacza-na-but.html - to akurat z mojej winy, ale chociażby wzmocnienia pod palcami już dawno się odpruły i musiałem je przyszywać z powrotem).
Tak, posiadanie 2 (3) sztuk jest dla mnie dobrą rekomendacją :) Chwilę się jeszcze zastanawiałem nad tematem i po dzisiejszej jeździe mogę chyba stwierdzić, że "czysty" Buff mógłby nie wystarczyć i dobrym pomysłem chyba rzeczywiście byłaby wersja z windstopperem. Wpadłem więc na pomysł, aby sprawić sobie obie wersje, aczkolwiek muszę się jeszcze w tym przekonaniu utwierdzić ;) Przymierzam się do http://allegro.pl/original-buff-chusta-wielofunkcyjna-geared-up-i2909212077.html i http://allegro.pl/storm-buff-chusta-czapka-komin-windstopper-i2902745713.html.
No ładnie, ja tu widzę, że z Kolegi niezły władca igły i nitki ;)) Akcja reanimacyjna bardzo zacna - szkoda, że nie wiedziałem o Twoich ukrytych talentach, kiedy miesiąc temu zgłaszałem się do chirurga :D
Co do buffów, osobiście mam wersję Cyclone, która różni się (o ile mi wiadomo) tylko dłuższą częścią z mikrofibry. Tak naprawdę ta część jest dla mnie aż za długa, więc Storm może być idealny :) Dodatkowa korzyść dla Ciebie to 20 zł w kieszeni, bo Storm jest tańszy.
Ach ach, dziękuję za słowa uznania! :D Znalazłem jeszcze zdjęcie, gdzie widać ochraniacz na bucie - rewelacyjnie nie jest, ale do dziś się trzyma ;) http://pawelkepien.blogspot.com/2011/02/szosa-28-02-2011-60.html
Ok, dzięki za info. Jeszcze jedno pytanko, jeśli można... Myślałem sobie nad moim wczorajszym pomysłem z 2 Buffami (standard i wersja z WS) i zastanawiam się czy nie będzie tak, że i tak będę korzystał tylko z cieplejszej wersji, bo bez niej będzie na tyle ciepło, że nie będę czuł potrzeby korzystania ze standardowej wersji ;) Te 2, które masz to 2x cieplejsza wersja, czy właśnie standardowa + cieplejsza? :) Ach, ale Cię wymęczę... :D
Obawiam się, że nie do końca rozumiem sedno pytania, więc spróbuję odpowiedzieć naokoło :-)
Buff Cyclone jest grubszy od standardowego - cienka część składa się z tego samego materiału co standardowy Buff, ale z nieco grubszej warstwy i dodatkowo złożonej na pół (czyli mamy dwie warstwy, każda grubsza od standardowej). Osobiście noszę go więc najczęściej tak, że na twarz zakładam część z membraną (przy czym ma ona wąski pasek zwykłego polaru, przez który da się oddychać - sądzę, że w Storm jest tak samo, ale nie wiem tego na 100%), a cieńsza cześć służy mi za przedłużenie kołnierza.
Drugiego Buffa zasadniczo używam jesienią i wiosną, ewentualnie zakładam go zimą jako opaskę na czoło i uszy (choć przy największych mrozach zastępuję go opaską dla biegaczy z WS - ustrzeliłem kiedyś na Alledrogo bardzo fajnego North Face'a za niecałe 50 zł). Na pewno natomiast dwa buffy założone jeden na drugi to zbytek łaski, przynajmniej tak mi się wydaje ;)
Czy udało mi się odpowiedzieć na Twoje pytanie? :D
A co do naprawy ochraniacza - naprawdę rewelacja jak na takie uszkodzenie :) Coś czuję, że będę musiał przejrzeć Twoje archiwum, bo widzę tam sporo inspirujących tematów!
Dzięki za wyjaśnienia :) Faktycznie, trochę niejasno napisałem, wybacz ;) Nie chodziło mi o stosowanie 2 jednocześnie, ale niejako zamiennie (lub jednocześnie, ale w różnych miejscach), zależnie od temperatury za oknem. Może żeby dodatkowo nie mieszać, zapytam po prostu czy standardowa wersja jest w stanie ochronić gardło w okolicach 0 stopni czy w takim wypadku wskazana byłaby już wersja cieplejsza? Głównie zależy mi właśnie na ochronie gardła w zimę i głowy na jesieni :) Ponieważ na zimę mam już świetną czapeczkę pod kask, z której jestem bardzo zadowolony, w zimie z Buffa korzystałbym pewnie tylko jako ochrony gardła. Na jesieni z kolei zamiast czapeczki, w której byłoby za gorąco. Pytanie więc, czy przy takich wymaganiach wystarczy wersja standardowa czy lepiej byłoby właśnie kupić wersję cieplejszą? :) Patrząc zresztą na częstotliwość mojej jazdy w zimie (właściwie, to mojej jazdy w ogóle) zaczynam się zastanawiać, czy kupno wersji cieplejszej nie będzie też już "przerostem formy nad treścią" ;) Ech, kombinacje...! :D
Cieszę się, że naprawa ochraniacza Cię urzekła :) Zapraszam serdecznie do czytania pozostałych wpisów z nadzieją, że zbytnich herezji tam nie pisałem... ;)
Jeżeli nie zamierzasz jechać bardzo szybko i dyszeć, cienki buff wystarczy na pewno. Przy mocniejszych treningach skłaniałbym się ku cienkiej warstwie grubszego buffa :)
A starsze notki na pewno będę z czasem pochłaniał :)
Hehe, w moim przypadku o bardzo szybkiej jeździe w ogóle nie ma mowy :D Ok, w takim razie może spróbuję się na początek bliżej poznać ze standardową wersją, a jeśli okaże się niewystarczająca - będę kombinował dalej. Piękne dzięki za wszystkie rady i cierpliwość! :)
Ja polecam cienkie skarpety i kalesony, do tego zakładamy grube wysokie skarpety i upychamy do nich końcówki kaleson. Na to zakładamy spodnie rowerowe (albo z panelami z softshellu ) albo nakolanniki softshellowe. Bardzo ważnym aspektem jest ochrona stawów przed przewianiem....
OdpowiedzUsuńPrzy wyborze odzieży z membraną warto wspomnieć o dużo gorszym oddychaniu niż bielizna termoaktywna, polar etc.
Rzeczywiście nakolanniki i kalesony dają bardzo wiele, choć nie używam ich zbyt często ze względu na trudniejsze zdejmowanie po dojechaniu na miejsce. Jest to jednak świetne rozwiązanie, tak więc dziękuję za uzupełnienie tematu :)
OdpowiedzUsuńCo do membran - miałem nawet przygotowany akapit z ostrzeżeniem przed sprzedawcami obiecującymi, że przy używaniu dobrej membrany skóra będzie zawsze sucha (bo nie będzie, choć róznica między dobrą i słabą membraną jest kolosalna, jeżeli pozostałe warstwy odzieży także dobierzemy poprawnie). Fragment ten wypadł pdoczas edycji, więc tym fajniej, że ta kwestia powraca w komentarzu.
Raz jeszcze dziękuję!
No, nie zawiodłem się - konkretnie i na temat :) Kurczę, chciałoby się skompletować coś fajnego na zimę, a ciągle brakuje czasu żeby zrobić "rozeznanie rynku". Swojego czasu - trochę po partyzancku - wkładałem jeszcze kilka warstw gazety do butów. Jeśli jeździ się w niekoniecznie zimowych butach, elegancko chroni przed wiatrem (a i zawodowcy niejednokrotnie wkładają przecież gazety pod koszulki/kurtki przed dłuższymi i szybszymi zjazdami :)), chociaż nie jest to idealne rozwiązanie na dłuższe trasy, bo gazeta może zbytnio nasiąknąć i potem trudno ją usunąć z butów ;) Czytałem jeszcze o wkładaniu do butów wkładek z warstwą folii aluminiowej, ale osobiście nie sprawdzałem. A co do ochrony głowy, to tradycyjnie już polecam moją ukochaną czapeczkę Biemme bodajże z WindTex'u. Dzięki niej, moja jazda (ile by jej ostatnio nie było...) zimą nabrała nowego sensu, jest genialna.
OdpowiedzUsuńPawle, dzięki za wyczerpujący komentarz - zawsze można na Ciebie liczyć :)
OdpowiedzUsuńGazeta daje radę, ale faktycznie raczej na krótko, bo potem rozmięka. Folia aluminiowa jest za to świetna - polecam nie tylko wkładki podklejane folią, ale też "noski" z kilku warstw folii osłaniające przednią część stopy, szczególnie od wierzchu. Co prawda samo aluminium szybko się wychładza, ale też całkowicie blokuje wiatr, więc ciepła skarpeta pod spodem w dużym stopniu rozwiązuje ten problem... Poza tym dobrze wykonane "noski" są wielorazowe, więc jako "budżetowe" rozwiązanie są świetne! :)
Po pierwsze - nie mam pojęcia dlaczego, ale nie dostałem żadnego powiadomienia o Twojej odpowiedzi, a zaznaczałem subskrypcję. :/
OdpowiedzUsuńMiło mi, polecam się na przyszłość, a poza Tym na Ciebie też zawsze można liczyć :D Może spróbuję z folią aluminiową przy okazji. Na pewno, tak jak piszesz, będzie to trwalsze niż gazeta. Zastanawiam się tylko, czy by ją łączyć z ochraniaczami na buty. Może i jest to jakieś rozwiązanie.
A do Twojego posta wróciłem z nieco innego powodu (ale, jak widać, dobrze się stało, bo inaczej nie zauważyłbym odpowiedzi ;)). Chciałem Cię zapytać, czy sam korzystasz z Buffa? Czytałem kiedyś pozytywne opinie, ale że żona zleciła mi wybranie sobie prezentu na jedną okazję, to może byłby to jakiś pomysł? :) Celowałbym w używanie go na jesieni (szyja albo głowa) i w zimie na szyję, bo na głowę już zabezpieczenie przed zimnem posiadam :) Warto? :)
Pozdrawiam i powrotu do zdrowia życzę!
Do ochraniaczy mam akurat spory dystans - używałem ich przez kilka lat, ale żadne nie wytrzymały w jeździe miejskiej dłużej niż jedną zimę (czyli de facto 2-3 miesiące), więc na dłuższą metę jest to moim zdaniem słaba inwestycja. Ale jeżeli już się na nie zdecydujesz, to:
Usuńa) polecam modele z podeszwą zaszytą na stałe, a nie z rzepem (rzep bardzo szybko traci swoje właściwości przy stałym zawilgoceniu i zasoleniu)
b) jestem przekonany, że poczujesz różnicę, jeżeli do zestawu dodasz jeszcze wkładki z folii :)
Co do Buffa, mam dwa, a trzeciego nie mam tylko dlatego, że go zgubiłem - to chyba mówi samo za siebie w kwestii mojej opinii :D
Unikałbym przy tym raczej podróbek - są przeważnie wyraźnie gorszej jakości, mniej elastyczne i szybciej się mechacą, a wiele modeli dodatkowo ma szew na całej długości (a oryginał jest bezszwowy i przez to wygodniej nosi się go pod kaskiem).
Co do oryginalnych Buffów, zwracam uwagę na "bogatsze" wersje, m.in. z polarem czy Windstopperem - warto rzucić na nie okiem. Dla podstawowej wersji Buffa dość udaną alternatywą są z kolei chustki firmy HAD - moim zdaniem godne polecenia :)
Za życzenia dziękuję i zgodnie z nimi dziś powoli wracam do żywych ;) Dobrze jeszcze nie jest, ale jest progres ;)
Pozdrawiam!
Ja też wielkim zwolennikiem ochraniaczy nie jestem, ale korzystam z nich już chyba z przyzwyczajenia przy niższych temperaturach. W moim przypadku trwałość również pozostawiła trochę do życzenia (http://pawelkepien.blogspot.com/2011/02/reanimacja-ochraniacza-na-but.html - to akurat z mojej winy, ale chociażby wzmocnienia pod palcami już dawno się odpruły i musiałem je przyszywać z powrotem).
OdpowiedzUsuńTak, posiadanie 2 (3) sztuk jest dla mnie dobrą rekomendacją :) Chwilę się jeszcze zastanawiałem nad tematem i po dzisiejszej jeździe mogę chyba stwierdzić, że "czysty" Buff mógłby nie wystarczyć i dobrym pomysłem chyba rzeczywiście byłaby wersja z windstopperem. Wpadłem więc na pomysł, aby sprawić sobie obie wersje, aczkolwiek muszę się jeszcze w tym przekonaniu utwierdzić ;) Przymierzam się do http://allegro.pl/original-buff-chusta-wielofunkcyjna-geared-up-i2909212077.html i http://allegro.pl/storm-buff-chusta-czapka-komin-windstopper-i2902745713.html.
Pozdrowienia :)
No ładnie, ja tu widzę, że z Kolegi niezły władca igły i nitki ;)) Akcja reanimacyjna bardzo zacna - szkoda, że nie wiedziałem o Twoich ukrytych talentach, kiedy miesiąc temu zgłaszałem się do chirurga :D
OdpowiedzUsuńCo do buffów, osobiście mam wersję Cyclone, która różni się (o ile mi wiadomo) tylko dłuższą częścią z mikrofibry. Tak naprawdę ta część jest dla mnie aż za długa, więc Storm może być idealny :) Dodatkowa korzyść dla Ciebie to 20 zł w kieszeni, bo Storm jest tańszy.
PozdRower! :)
Ach ach, dziękuję za słowa uznania! :D Znalazłem jeszcze zdjęcie, gdzie widać ochraniacz na bucie - rewelacyjnie nie jest, ale do dziś się trzyma ;) http://pawelkepien.blogspot.com/2011/02/szosa-28-02-2011-60.html
OdpowiedzUsuńOk, dzięki za info. Jeszcze jedno pytanko, jeśli można... Myślałem sobie nad moim wczorajszym pomysłem z 2 Buffami (standard i wersja z WS) i zastanawiam się czy nie będzie tak, że i tak będę korzystał tylko z cieplejszej wersji, bo bez niej będzie na tyle ciepło, że nie będę czuł potrzeby korzystania ze standardowej wersji ;) Te 2, które masz to 2x cieplejsza wersja, czy właśnie standardowa + cieplejsza? :) Ach, ale Cię wymęczę... :D
Obawiam się, że nie do końca rozumiem sedno pytania, więc spróbuję odpowiedzieć naokoło :-)
OdpowiedzUsuńBuff Cyclone jest grubszy od standardowego - cienka część składa się z tego samego materiału co standardowy Buff, ale z nieco grubszej warstwy i dodatkowo złożonej na pół (czyli mamy dwie warstwy, każda grubsza od standardowej). Osobiście noszę go więc najczęściej tak, że na twarz zakładam część z membraną (przy czym ma ona wąski pasek zwykłego polaru, przez który da się oddychać - sądzę, że w Storm jest tak samo, ale nie wiem tego na 100%), a cieńsza cześć służy mi za przedłużenie kołnierza.
Drugiego Buffa zasadniczo używam jesienią i wiosną, ewentualnie zakładam go zimą jako opaskę na czoło i uszy (choć przy największych mrozach zastępuję go opaską dla biegaczy z WS - ustrzeliłem kiedyś na Alledrogo bardzo fajnego North Face'a za niecałe 50 zł). Na pewno natomiast dwa buffy założone jeden na drugi to zbytek łaski, przynajmniej tak mi się wydaje ;)
Czy udało mi się odpowiedzieć na Twoje pytanie? :D
A co do naprawy ochraniacza - naprawdę rewelacja jak na takie uszkodzenie :) Coś czuję, że będę musiał przejrzeć Twoje archiwum, bo widzę tam sporo inspirujących tematów!
Dzięki za wyjaśnienia :) Faktycznie, trochę niejasno napisałem, wybacz ;) Nie chodziło mi o stosowanie 2 jednocześnie, ale niejako zamiennie (lub jednocześnie, ale w różnych miejscach), zależnie od temperatury za oknem. Może żeby dodatkowo nie mieszać, zapytam po prostu czy standardowa wersja jest w stanie ochronić gardło w okolicach 0 stopni czy w takim wypadku wskazana byłaby już wersja cieplejsza? Głównie zależy mi właśnie na ochronie gardła w zimę i głowy na jesieni :) Ponieważ na zimę mam już świetną czapeczkę pod kask, z której jestem bardzo zadowolony, w zimie z Buffa korzystałbym pewnie tylko jako ochrony gardła. Na jesieni z kolei zamiast czapeczki, w której byłoby za gorąco. Pytanie więc, czy przy takich wymaganiach wystarczy wersja standardowa czy lepiej byłoby właśnie kupić wersję cieplejszą? :) Patrząc zresztą na częstotliwość mojej jazdy w zimie (właściwie, to mojej jazdy w ogóle) zaczynam się zastanawiać, czy kupno wersji cieplejszej nie będzie też już "przerostem formy nad treścią" ;) Ech, kombinacje...! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że naprawa ochraniacza Cię urzekła :) Zapraszam serdecznie do czytania pozostałych wpisów z nadzieją, że zbytnich herezji tam nie pisałem... ;)
Jeżeli nie zamierzasz jechać bardzo szybko i dyszeć, cienki buff wystarczy na pewno. Przy mocniejszych treningach skłaniałbym się ku cienkiej warstwie grubszego buffa :)
OdpowiedzUsuńA starsze notki na pewno będę z czasem pochłaniał :)
I znowu nie dostałem powiadomienia :/
OdpowiedzUsuńHehe, w moim przypadku o bardzo szybkiej jeździe w ogóle nie ma mowy :D Ok, w takim razie może spróbuję się na początek bliżej poznać ze standardową wersją, a jeśli okaże się niewystarczająca - będę kombinował dalej. Piękne dzięki za wszystkie rady i cierpliwość! :)
Sama przyjemność :-) Gdybym mógł Tobie jeszcze jakoś pomóc, to zapraszam :)
OdpowiedzUsuń:) Dzięki, będę pamiętał!
OdpowiedzUsuń