Rowerem po mieście w Polsce: absurd goni absurd
W czasie przejazdu widocznego w filmie konieczne było pokonanie ośmiu (przejazd przez jezdnię i tory tramwajowe jednocześnie litościwie zliczam wspólnie) przejazdów dla rowerów, a na każdym (z wyjątkiem jednego przejazdu przez tory tramwajowe) - wciśnięcie przycisku aktywującego zielone światło dla rowerzysty. Warto przy tym wspomnieć, że w Poznaniu przycisk przy sygnalizatorze na przejeździe dla rowerów nie ma żadnego wpływu na ogólny cykl sygnalizacji na danym skrzyżowaniu, a jedynie aktywuje "zielone" dla rowerzysty, jest więc de facto całkowicie zbędny.
Nie wierzycie? W takim razie zapraszam na seans (o ile macie tyle czasu...):
I dla potwierdzenia mapa tego obszaru:
Rowerem po mieście w Holandii: szybko i wygodnie, nawet zimą
Z pomocą kolegi trafiłem też na film z Utrechtu w Holandii. Jego autor pokonuje w czasie 15 minut dystans ok. 4 km, jadąc przy tym znacznie wolniej niż rowerzysta z Poznania. Co ciekawe, w dniu przejazdu miasto było dość mocno zaśnieżone, jednak na drogach dla rowerów nie udało mi się dostrzec ani płatka śniegu. Zobaczcie sami:
Rowerzysta: gorszy użytkownik drogi?
Czy nie macie przypadkiem wrażenia, że zjawiska nagminnego przekraczania przepisów, na czele z przejeżdżaniem przez rowerzystów na czerwonym świetle, można by łatwo uniknąć, gdyby tylko rower nie był w perfidny sposób dyskryminowany jako środek transportu?
W żadnym wypadku nie staram się usprawiedliwiać łamania prawa (i sam go przestrzegam, choć czasem aż nogi świerzbią...), bo mimo wszystko wierzę, że po coś je ustalono. Jednak organizacja ruchu w taki sposób, jak ma to miejsce w Poznaniu i ogólnie w Polsce, niemal wymusza tego typu zachowania. W efekcie tracą wszyscy: i kierowcy, bo spada płynność ruchu, za to wzrasta u nich poziom stresu, i przede wszystkim rowerzyści, którzy narażają się na ryzyko otrzymania mandatu oraz przede wszystkim na wypadek.
A wystarczyłoby czasami pomyśleć i wysłuchać postulatów organizacji pozarządowych, kiedy ogłaszane są konsultacje społeczne w związku z prowadzonymi inwestycjami...
*ścieżką ani tym bardziej drogą rowerową tego tworu nazwać po prostu nie wypada
W Bydgoszczy są skrzyżowania, gdzie przycisk nawet dla pieszych nie zmienia cyklu a po prostu powoduje, że kiedy samochody mają czerwone, zmienia się zielone dla pieszych. Jeżeli nikt nie wciśnie przycisku to czerwone będą mieli i piesi i pojazdy. Ludzie, którzy to tworzą nie mają pojęcia o tym [w Bydgoszczy to podobno człowiek który nawet nie ma prawa jazdy].
OdpowiedzUsuńOstatnio byłem gościnnie w Łodzi (koncert SOAD'u), i z nadmiaru czasu przechadzałem się w nocy po mieście, zauważyłem tam kilka ciekawych rzeczy i dogodności dla rowerzystów, np. licznik dzienny i ogólny przejazdu rowerzystów - tablica elektroniczna wyświetlająca te parametry :), do tego przy światłach - pasach zamontowane były czujniki dla rowerzystów które same włączały światła zielone. W dodatku obchodząc sporą część miasta spotkałem mnóstwo wytyczonych ścieżek rowerowych, i co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, w niektórych miejscach 2 razy szerszych od miejsca dla pieszych. Jednak są miasta, które inwestują w rowerzystów.
OdpowiedzUsuń