Jako główny powód decyzji podano względy ekonomiczne. Zdaniem operatora systemu, firmy RoweRes, nie powiodły się plany finansowania inwestycji z dochodów z reklam na rowerach i elementach infrastruktury wypożyczalni. Podobno nienajlepiej układała się też współpraca z biurokratyczną machiną Urzędu Miasta.
Stacja rowerów miejskich w Krakowie. Autor: Motilla,CC-BY-SA |
Co takiego mam na myśli? Otóż władze Krakowa uznały, że jeżeli zewnętrzny inwestor nie jest w stanie prowadzić projektu na zasadach komercyjnych, miasto... przejmie system pod swoją opiekę i zadba o to, aby wypożyczalnie zostały ponownie udostępnione jeszcze w tym miesiącu. Mało tego - poczyniono starania, aby posiadacze Krakowskiej Karty Miejskiej mieli możliwość wypożyczania rowerów za darmo.
Piękna para z Barcelony. Za zdjęcie dziękuję Dorocie :) |
Być może użyję tu słowa nieco na wyrost, lecz mam wrażenie, że jesteśmy świadkami małego przełomu: prawdopodobnie po raz pierwszy w Polsce władze dużego miasta uznały tak otwarcie, że komunikacja rowerowa jest istotnym i godnym promowania elementem polityki transportowej miasta, który w kontekście całego systemu po prostu się opłaca, a nie jest tylko piątym kołem u wozu i ochłapem rzuconym grupce krzykaczy. Sami przyznacie chyba, że to nie lada powód do radości?
O korzyściach z jazdy na rowerze z punktu widzenia użytkownika mówi się w Polsce niemal od zawsze. Od kilku lat powoli dociera do nas z Zachodu także nowy sposób myślenia o rowerze nie tylko jako o pojeździe do zastosowań rekreacyjnych, ale także praktycznym środku transportu. W krajach Europy Zachodniej już dawno zauważono, że inwestowanie w rowery - tak samo jak w komunikację miejską - nie musi zwracać się "tu i teraz", w skali jednej inwestycji, ale jest ważne i opłacalne dla miasta jako całości.
Decyzja władz Krakowa zdaje się wpisywać w ten trend. Miasto boryka się wszak m.in. z problemami ze smogiem i każda inicjatywa, która może ograniczyć emisję spalin do atmosfery, jest na wagę złota. O innych problemach widocznych gołym okiem, takich jak korki i malejąca ilość wolnej przestrzeni w centrach miast, które można w dużym stopniu rozwiązać poprzez sprzyjanie ruchowi rowerowemu , nie trzeba chyba wspominać.
Mam szczerą nadzieję, że nie mylę się w interpretacji wydarzeń, a w ślad za stolicą Małopolski pójdą kolejne polskie miasta. Oczywiście jedna decyzja nie rozwiąże wszystkich problemów, na czele z bijącym po oczach niedoborem dróg rowerowych i innych elementów infrastruktury (od których tak naprawdę należałoby moim zdaniem zacząć), jednak i ten gest staram się brać za dobrą monetę oraz przejaw zmiany zachodzącej w najważniejszym elemencie polityki transportowej: umysłach polityków odpowiedzialnych za jej kreowanie.
Obym za rok czy dwa lata mógł powiedzieć, że beton faktycznie zaczął pękać, a ja miałem rację.
Faktycznie można tę zapowiedź miasta interpretować w ten sposób, ale.. trochę za dobre znam urzędników ZIKitu i krakowskie podejście do tych rowerów, żeby z optymizmem patrzeć w przyszłość. Nie chcę narzekać i bardzo chciałbym się mylić, ale kaktus mi wyrośnie na czole, jak jeszcze w kwietniu miasto uruchomi tę wypożyczalnie...
OdpowiedzUsuń